Ponieważ nie zauważyłam żadnej poprawy u Kizi, wróciłyśmy do doktora, który dał jej Cobactan, zamiast Synuloxu. Wzięłam także Miśka, który też miał nieładny odbyt i jeszcze za wąskie oczki jak na mój gust i też miał zmieniony antybiotyk. Doktor kazał z obydwoma wrócić nazajutrz.
23.10.2017 (poniedziałek)
Wzięłam Kizię i Miśka do weterynarza, gdzie niestety była ogromna kolejka i poważnie chore kotki. Nie załapaliśmy się na doktora, ale po 6 godzinach czekania przyjęła nas pani doktor. Pani weterynarz wyciągnęła Kizi włóknik z oka, który sklejał jej powieki do tego stopnia, że nie dało się nawet na siłę zobaczyć oczka. Gdyby jej tak zostawić oko z włóknikiem, powieki by się zakleiły, a oko by zaczęło gnić od środka. Był to bardzo bolesny zabieg i łzy się lały (nie kocie) :(
Koty dostały też po 2 zastrzyki.
Gdy siedziałam w kolejce zadzwoniła do mnie mama, że podobno ktoś ma wieczorem przyjechać oglądać Rysia.
Przyjechali, spodobało mi się ich podejście i byli bardzo sympatyczni. Rysio pojechał już do domu (chyba w rekordowym tempie adopcyjnym!) :D
na zdjęciu: Ryszard niańczy rodzeństwo <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz