Ponieważ Zuzia wciąż miała biegunkę i jej odbyt mi się nie podobał, wzięłam ją też do weterynarza, i również miała zmieniony antybiotyk.
W ten sposób zaczął się ciąg jeżdżenia do weterynarza na zastrzyki, zdejmowanie włóknika i kontrolę: dzień w dzień czekanie w kilkugodzinnych kolejkach. A w domu smarowanie tyłków rumiankiem i Sudocremem, 5x dziennie zakraplanie oczu i kolejne odrobaczanie.
25.10.2017 (środa)
Kizia wciąż bez wyraźnej poprawy, więc miała zmieniony antybiotyk na domięśniowy (Linco-Spectin). Reszta j.w.
26.10.2017 (czwartek)
Wreszcie się zebrałam i zrobiłam lepsze zdjęcia kotkom i wystawiłam ogłoszenia na OLX.
Kolejna wizyta u weta i kolejna seria zastrzyków + kontrola.
27.10.2017 (piątek)
Kolejna wizyta u weta i kolejna seria zastrzyków + kontrola.
Już ktoś się zainteresował Misiem i umówiłyśmy się na niedzielę na oględziny.
Zresztą, kto by nie był oczarowany takim przymilaskiem:
28.10.2017 (sobota)
Kolejna wizyta u weta i kolejna seria zastrzyków + kontrola.
29.10.2017 (niedziela)
Kolejna wizyta u weta i kolejna seria zastrzyków + kontrola.
Pani doktor zaczęła mnie szkolić w podawaniu zastrzyków domięśniowych. Kizia jest mała i trochę panikuje, co bardzo utrudnia mi sprawę!
Wizyta pary zainteresowanej Misiem poszła bardzo dobrze, sympatyczni ludzie, widać że zaangażowani. Misio będzie miał dom!
Na razie jednak zostaje u mnie, żebym mogła nadzorować dokończenie jego leczenia.
30.10.2017 (poniedziałek)
Kolejna wizyta u weta i kolejna seria zastrzyków + kontrola.
Ręce mi się trzęsły okropnie, ale jakoś zrobiłam te zastrzyki.
31.10.2017 (wtorek)
Misio skończył dzisiaj branie antybiotyku. Kizia i Zuzia jak wyżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz